Amerykańskie déjà vu – cz. 2 czyli podróż przez parki narodowe

Parki narodowe w USA

Zion National ParkMinęła godzina 20:00 i wokół nas zrobiło się już bardzo ciemno. Gnaliśmy drogą nr 93 przez otaczającą nas pustynię Mojave, aby od południa wjechać ponownie do Las Vegas. Pamiętam ten wspaniały moment, kiedy nasz VAN wdrapał się na kolejne wzniesienie na pustyni w kompletnym mroku, aż nagle ze szczytu naszym oczom ukazał się ocean świateł i neonów, które milionami rozlewały się szeroko po pustyni i pełną parą rozświetlały noc. Nie ma tam mowy o żadnym oszczędzaniu energii ! To właśnie było miasto grzechu, a nad jego centrum rozpętała się burza i błyskawicami uderzała w Las Vegas i chłostała nimi siedzibę hazardu. Wyglądało to tak, jakby wielkie monstrum ładowało swoje akumulatory za pomocą kabli zwisających z niebios, a po nich spływały kaskady niebieskich jęzorów wyładowań elektrycznych. Widok jak z filmu „Kac Vegas 3” , kiedy ekipa wjeżdżała do miasta, aby pojmać zwariowanego Chińczyka i wymienić go na uprowadzonego kolegę. Byliśmy zatem ponownie w Las Vegas, gdyż zakończyliśmy pętlę po Parkach Narodowych w Utah i Arizonie, aby przez Nevadę zaatakować nasze turystyczne cele w Kalifornii. A zaczęło się od pięknej, widowiskowej drogi i Doliny Ognia.

Podróż przez StanyDroga 66, Wielki Kanion i Antylopy

Wcześniej wyjechaliśmy z Williams, które są wrotami do Wielkiego Kanionu w Arizonie, a droga wiodła przez miasteczka Seligman i Kingman, w których czas zatrzymał się w latach wcześniejszych – cofnął się o kilka dekad. Obie lokalizacje leżą na szlaku historycznej Route 66, którą otworzono w 1926 r i wiodła z Chicago do Los Angeles, a naród amerykański podróżował nią masowo, była dla nich symbolem wolności, a przy drodze wyrastały hotele i fast foody.

Droga 66 w USATeraz upadła, zapomniana przez Boga i ludzi, zapuszczona i obrośnięta chwastami. Zabiła ją autostrada międzystanowa, która odebrała cały ruch samochodowy, jednak małe fragmenty ocalały, reklamowane w chwili obecnej jako miejsca historyczne. To ona łączy właśnie Las Vegas z Wielkim Kanionem, bo z Williams dostaniesz się do niego w ciągu godziny, drogą 64 na północ. Wielki Kanion to przełom rzeki Kolorado (nazwę bierze od swojego źródła w Górach Skalistych w Kolorado) – piątej największej rzeki w Stanach (największymi są Missouri i Missisipi). Rzeka swoim nurtem drąży płaskowyż Kolorado tworząc kanion o długości ponad 440 km i szerokości do 29 km. Ma krawędź północną i południową, która cieszy się największym ruchem turystycznym i mnogością punktów widokowych.

Podróż przez StanyWielki Kanion Kolorado

To po prostu wielka dziura w ziemi, a w ścianach kanionu widać przekrój wszystkich warstw geologicznych jakie powstawały na ziemi od jej zarania. W słońcu mienią się różnymi kolorami. Nad kanionem czas można spędzić na wędrówce wzdłuż jego krawędzi (na górze) i podziwianiu tego, co jest w dole. Można pojeździć na mułach, zjechać nimi na samo dno kanionu, a moja wycieczka latała nad kanionem helikopterem. Super wrażenia ! Wielki Kanion to flagowa atrakcja Arizony, ale tak samo wspaniałymi są: Horseshoe Bend (rzeka zakręca w kształcie końskiej podkowy i tworzy wielkie, malownicze zakole) i szczelinowy kanion pod ziemią – Kanion Antylopy

Parki Narodowe w USAbędący na terenie Indian Navajo. Obie atrakcje znajdują się w okolicach miasta Page. Kanionu Antylopy nie można zwiedzać indywidualnie, ale wyłącznie w grupach i z Indiańskim przewodnikiem. Bilety należy kupić przez internet z dużym wyprzedzeniem. Jest Górny Kanion – znajduje się na powierzchni ziemi, a dojeżdża się do niego indiańskimi jeepami przez piaski pustyni, i Dolny Kanion – kilkanaście metrów pod ziemią. Idzie się do niego pieszo i schodami schodzi pod ziemię. Oba kaniony są ciasne, zwiedzający przeciskają się przez formacje skalne wewnątrz, a promienie wpadają do kanionów od góry, przez szpary i dziury, a potem rozlewają się w środku po ścianach skał, tworząc niesamowity widok. To słynne light beams, które fotografowie z całego świata pragną uwiecznić w swoich aparatach. Tutaj powstało najdroższe zdjęcie na świecie, za które zapłacono 5 mln $ i było czarno-białe. Kontakt z Indianami to również wspaniałe przeżycie, po pierwsze doskonale znają technologię, iphony i telefony komórkowe, wyrywają je turystom z ręki i ustawiają parametry zdjęć na takie, o jakich właściciele nie mieli pojęcia, żeby ich jakość wewnątrz była doskonała i żeby „był Pan zadowolony”. Po drugie to również opowieść o historii, wyzysku i nierównej walce Navajo z rządem Federalnym. Kiedyś wysiedlono ich do rezerwatu, a drogę pokonywali pieszo – słynnym Szlakiem Łez na którym zmarło z wycieńczenia lub zostało zabitych przez konwojujących żołnierzy ponad 300 Indian, w tym kobiety i dzieci. Biali mieli nadzieję znaleźć na terenie Indian złoto, srebro i cenne kruszce, ale niczego nie znaleźli. To był powód dla którego pozwolono Indianom wrócić do domu, zwłaszcza, że w rezerwatach rząd musiał Indian utrzymywać, dostarczać żywność, a to pochłaniało miliony dolarów. Dodatkowo Navajowie byli trzymani razem z Apaczami, a lubili się tak, jak kibole Legii i Lecha Poznań. Dochodziło do nieustannych rozrób i burd, a cierpieli na tym okoliczni farmerzy. Na koniec opowieści o Arizonie, wspomnę, że owa rzeka Kolorado uchodzi do oceanu na terenie Meksyku. Ale tylko w teorii, bo pobór wody przez wielkie aglomeracje miejskie takie jak Las Vegas, Los Angeles, San Francisco, a także zapotrzebowanie ze strony farm zwierząt i plantacji owoców i warzyw, są tak ogromne, że cała woda zostaje wyciągnięta z koryta rzeki i nie pozostaje już w niej nic, tylko suchy piasek. To niestety znak naszych czasów, woda staje się dla nas mało dostępna.

Stan Utah i jego atrakcje.

Ale zacząłem opowieść jakby od końca, a przecież po naszej pierwszej wizycie w Las Vegas ruszyliśmy najpierw do stanu Utah, który jest wielkości Polski i cały usłany skałami, łukami skalnymi, ma najwięcej amerykańskich parków narodowych. Jest ich tam pięć: Zion, Cannyonland, Bryce, Arches i Capitol Reef. Stolicą tych parków – mekką turystów jest miasto Moab, a w jego pobliżu mamy kolejny wspaniały park, ale tym razem stanowy: Dead Horse czyli Martwy Koń.

Park Dead HorseNazwa wzięła się stąd, że kiedyś kowboje spędzili do kanionu tabuny koni, wykorzystując go jako naturalny corral, a po wybraniu potrzebnych im sztuk, resztę zwierząt zostawili na pastwę losu i zdechły w kanionie z pragnienia. Nie wiadomo czy po prostu o nich zapomnieli czy zrobili to celowo, bo wtedy tak zwany dobrostan nie istniał i był wymysłem dziwaków. Nazwa stanu pochodzi od indiańskiego słowa plemienia Jutów i oznacza „człowieka gór”. Stolicą jest Salt Lake City, a rządzą w nim Mormoni. Mamy tu Wielkie Słone Jezioro, prawie wyschnięte i o ogromnym zasoleniu wody. Stężenie soli wielokrotnie przekracza poziom w oceanach, tak że woda jest gęsta. Można prawie chodzić po jej powierzchni (po płatach soli) jak kiedyś robił to Jezus. Wreszcie w Utah znajduje się Golden Spike – złoty gwóźdź, który wbito jako ostatni przy połączeniu linii kolejowej budowanej ze wschodu na zachód i z zachodu w przeciwnym kierunku. W ten sposób powstała kolej transkontynentalna, która umożliwiła podbój kraju milionom osadników.

Parki Narodowe w USACo w parkach piszczy ?

Ano natura przede wszystkim. Każdy z parków oferuje wielogodzinne i krótkie trasy w góry, o różnym stopniu trudności. Wystarczy wybrać cel i w drogę. Hit the road ! Po różnych punktach parku można przemieszczać się darmowymi autobusami obsługującymi dany park. Każdą wizytę należy zaczynać od Visitor Center, żeby pobrać mapy, najnowsze informacje czy skorzystać z ostatniej przed wyruszeniem na łono natury infrastruktury. Jako pierwszy naszym łupem padł Zion – nazwany przez Mormonów Syjonem, w którym królują wysokie urwiska skalne, rzeka Virgin i wodospady spadające z góry kaskadą milionów kropelek i strumieni. W Zion zlokalizowany jest słynny szczyt „Angel’s Landing” czyli Podest Aniołów o wysokości 1765 metrów n.p.m. Jego odkrywca tak się nim zachwycił, że krzyknął iż tylko Anioł mógłby na nim wylądować. To najbardziej popularny górski szlak w całych Stanach, ale jeśli masz lęk wysokości, nie jest dla Ciebie. Wybierz wtedy familijny „Emerald’s Pools”. Drugim parkiem był cukierkowy, jakby nie z tej ziemi, odkryty przez Mormona Ebenezera Bryce’a Kanion Bryce, chociaż nie jest żadnym kanionem, bo nie ma w nim żadnej rzeki.

Parki Narodowe w USATo kompleks skał: „Twarzy Pomalowanych na Czerwono” (według wierzeń Indian główny Bóg Kojot zamienił w skały uciekających z uczty innych i mniej ważnych ludzi-bogów, co miało być dla nich karą za ich chciwość i nadmierną eksploatację zasobów naturalnych). To słynne hoodoos – formacje skalne koloru czerwono-żółto-pomarańczowego, strzelające z ziemi w górę, które stoją przy sobie całymi watahami, w dużych zwartych formacjach. Wyglądają kosmicznie, jakby ktoś odlał wielkie cukierki.

Bryce National ParkPolecam wspaniały spacer od Sunset Point do Sunrise Point, gdzie schodzi się na dno kanionu, a potem z powrotem wraca się na górną krawędź. Cannyonland i Arches to z kolei malownicze skalne łuki, których jest kilkaset i różnych rozmiarów. Zwieszają się nad głowami, ale nie dają żadnej osłony przed piekącym – zwłaszcza w sierpniu – słońcem.

CannyonlandNadmienię, że Bryce jest doskonałym miejscem do obserwacji nieba podczas nocy, widać ogromną ilość gwiazd, bo miejsce jest naprawdę ciemnie, nieskażone światłem wytworzonym przez człowieka. Taka forma rekreacji nazywa się stargazing.

Na uwagę zasługuje też Monument Valley – na pograniczu Utah i Arizony czyli Dolina Pomników – piaskowców z tlenkiem żelaza nadającym im czerwoną barwę, wyrastających z prerii ku niebu tworząc przepiękny, malowniczy westernowy krajobraz.

Monument Valley USAI faktycznie, kręcono tu kiedyś wiele westernów, które rozsławiły ten rejon. Pierwszymi byli John Ford i John Wayne oraz ich pierwsze westerny. W okolicy kręcono też „Forrest Gump” i mamy nawet punkt widokowy „Forrest Gump Point”, z którego widać panoramę doliny i w którym filmowy Forrest grany przez Toma Hanksa zakończył swój bieg przez kraj. Stąd również wysiedlano Navajo do rezerwatu, ale potem udało się im wrócić. Mieszkał wśród nich biedny sklepikarz Harry Goulding. Gdy jego sklepik zaczął podupadać, rozglądał się za jakimś dodatkowym pomysłem na życie. W radiu usłyszał, że Hollywood poszukuje pleneru do westernu. Szybko spakował do walizki zdjęcia Monument Valley i zjawił się w wytwórni United Artists. Był rok 1938. Gdy Harry Goulding pojawił się w wytwórni, nikt nie chciał z nim rozmawiać, dopiero gdy zagroził okupacją biura, przyszedł menadżer, by wyrzucić go za drzwi. Gdy zobaczył jednak Monument Valley na zdjęciach, z miejsca wręczył Gouldingowi czek na 5000$ i kazał montować ekipę złożoną z Navajo do roli Apaczów.

Podróż przez USAW USA jest ogółem 59 parków narodowych, a najstarszym jest Yellowstone w Montanie utworzone w 1872 r, słynące z grizzly i bizonów. Co ciekawe za patrona tworzenia parków uznaje się Buffalo Bill’a i prezydenta Theodora Roosevelta (nie mylić z najdłużej panującym prezydentem w USA – Franklinem Delano Rooseveltem). Ciekawe dlatego, że pierwszy z nich był prawdziwym zabójcą bizonów, organizował masowe polowania i wybijanie tych zwierząt, a gdy zostało ich 500 sztuk, tak się tym przejął, że postanowił je uratować i ochronić faunę. Drugi z kolei uwielbiał polowania i gdy raz zabił niedźwiedzia, którego wcześniej dla niego zagoniono i związano, stwierdził, że ten proceder nie jest jego godny, a niedźwiedzie trzeba chronić. Stąd przydomek: „Teddy Bear”. Przed udaniem się do danego parku trzeba koniecznie sprawdzić pogodę, bo może wystąpić zawalenie się części szlaków np. w Zion, powódź błyskawiczna np. w Kanionach Antylopy, opady śniegu i zamknięcia szlaków. Tym razem Dolina Śmierci – najbardziej suche i gorące miejsce na ziemi i bez opadów – padła ofiarą powodzi, która zrujnowała drogi i uwięziła 1.000 osób. Park nagle zamknięto.

Sucha Kalifornia

No gdzie jest jakaś stacja paliwowa ? Nie mieliśmy paliwa, a na zachodzie stacje nie występują tak często jak na wschodzie USA. Wlekliśmy się wśród wielkich farm bydła mlecznego, sadów i plantacji pomarańczy lub oliwek. Nasz bak stawał się suchy, tak jak Kalifornia w której byliśmy. Widać było suche trawy i badyle, efekt słabych opadów i wzrostu temperatury. Uprawy istniały tylko dzięki nawadnianiu, a ono z kolei wyciąga z rzek wodę czego przykładem jest Kolorado. A jeszcze 15 lat temu w Kalifornii było tak zielono wokół. Farm świń jakoś nie zauważyliśmy, na zachodzie nie cieszą się powodzeniem, bo tutaj jest kult bydła i kultura kowbojów. Kowboj nie zakłada butów – kowbojek, żeby szukać rui u loch. W radio leciał program kulinarny i zadzwonił ktoś z Karoliny Północnej, gdzie według słów rozmówcy świnia jest „divine” – niebiańska. Tam przyrządza się „pulled pork” na styl Karoliny Północnej czyli mięso szarpane. Przyrządza się je podczas długotrwałego grillowania wędzonej łopatki wieprzowej, a gdy mięso się rozpadnie na kawałki, szarpie się je palcami lub widelcem na mniejsze . Ja również zrobiłem sobie szarpaną wieprzowinę, przez 12 godzin trzymałem łopatkę wieprzową zanurzoną w zalewie mojej roboty (zbliżonej do BBQ), w piekarniku w temperaturze 100 stopni Celsjusza. Byłem w szoku, gdy na koniec mięso dosłownie się rozpadło na mniejsze kawałki.

A tutaj zajrzyj do moich starszych opowieści o Bryce i Zion National Park:

Bryce National Park i Zion w Utah

Kalifornia to trzeci największy stan w USA z wielkimi miastami: Los Angeles, San Diego, San Francisco, odkryta przez portugalskiego żeglarza, ale zagospodarowana przez Hiszpanów. Dla nich była to rajska wyspa (choć jest to półwysep) zarządzana przez Amazonki pod wodzą Królowej Califii. Potem Kalifornia należała do Meksyku, a po przegranej wojnie z USA podzielono ją na dwie części: amerykańską górną Kalifornię i dolną meksykańską Baja de California. W Kalifornii odwiedzamy…

Park Sekwoi

czyli mamutowce olbrzymie i wiecznie zielone, drugi park powstały po Yellowstone w górach Sierra

Park Sekwoi USANevada. Drzewa żyją po 3.500 lat, mają do 100 metrów wysokości i 12 metrów obwodu. To największe drzewa na świecie, ale pod względem ilości masy drewna wewnątrz. Drzewo rośnie 2-3 metry na rok, tak długo, aż przewróci je w końcu wiatr (roślina ma słaby system korzeniowy). Sekwoje mają barwę czerwoną, są drzewami iglastymi i wytwarzają szyszki. Nie palą się, co ratuje je podczas licznych pożarów lasów, a dzięki temu, że drewno jest kruche i nie nadaje się do obróbki, uratowały się też przed ścinką i zrywką drzew. Największe sekwoje na świecie to rosnące tylko tutaj (endemity) osobniki nazwane: generał Sherman i Grant – ku czci dwóch generałów wojsk Unii i bohaterów wojny secesyjnej, choć w realu to Grant był ważniejszy niż Sherman. Później Grant był nawet prezydentem USA, ale wg historyków najgłupszym i najbardziej nieudolnym ze wszystkich.

Podróż przez StanyPotem udaliśmy się jeszcze do parku Yosemite, którego centralną częścią jest dolina otoczona granitowymi skałami, a wśród nich wiją się potoki (choć w praktyce było wiele wyschniętych), a z góry spadają wodospady. A na koniec, na deser były…

Ulice San Francisco

biegnące przez wzgórza w górę i w dół zapewniając atrakcje podczas jazdy autem. To kultowe, nisko zabudowane miasto, ze specyficznymi tramwajami kablowymi (cable cars), które dzisiaj (pozostały tylko 3 linie) wożą turystów,

San Franciscoa kiedyś towary, bo konie nie dawały rady wciągać ich pod górę. Komunikacja w mieście oparta jest nietypowo na tramwajach, tak jak w Nowym Jorku króluje metro zamiast aut. Miasto było prawie kompletnie zniszczone przez trzęsienie ziemi i pożary (w 1906 r), ale dało radę. Dzisiaj w mieście nie ma prawie w ogóle cmentarzy (zmarłych chowa się poza miastem – gdzie jest już prawie 2 mln zmarłych, więcej niż żywych w mieście), nie wolno wyprowadzać więcej niż 8 psów naraz, a w mieście zakończył karierę zespół The Beatles. Było też prawo, że nie wolno było pokazywać się publicznie osobom brzydkim i chorym. Wreszcie San Francisco to najbardziej znany most na świecie czyli Golden Gate (Złote Wrota nad miastem) – mieniący się w słońcu kolorem złota i miedzi, wiszący w gęstwinie chmur nad

Most Golden Gate w San Francisco zatoką, a także nieczynne już więzienie Alcatraz. W więzieniu trzymano najbardziej krnąbnych przestępców, w tym Al Capone, kóry podczas odsiadki grał w zespole na banjo. Wreszcie mamy Lombard Street – uliczkę ze słynnymi zakrętami i tutaj powstały słynne jeansy – Levisy, choć pierwotnie była to odzież robocza dla poszukiwaczy złota i farmerów. Jeśli dodam, że w drodze do San Francisco odwiedziliśmy miasteczko Monterey, skąd popłynęliśmy w 4 godzinny oceaniczny rejs w celu podziwiania wielorybów, to mamy super wyprawę, którą polecam każdemu.

Podróż do San FranciscoPark Alamo San Francisco                                                                                                      THE  END

Nie czytałeś jeszcze części pierwszej ? Zapraszam tutaj:

Amerykańskie déjà vu czyli podróż przez Stany cz. 1

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *