Perth, najbardziej osamotnione miasto świata.

Perth, Australia Zachodnia.

Perth, Australia Zachodnia. Widok z Kings Park.Perth ma w zasadzie tylko siebie i kilkadziesiąt mniejszych miejscowości połączonych z miastem rozbudowaną siecią macek. Perth jest samotne, bo do kolejnych aglomeracji (np. do Trójcy na wschodzie: Melbourne, Canberry i Sydney) oddzielają je tysiące kilometrów i nie ma podobno drugiego tak samotnego miasta na świecie. Na zachodzie od miasta rozpościerają się wody oceanu Indyjskiego, na północy są tysiące kilometrów czerwonych stepów outbacku, na wschodzie swoje miejsce na ziemi znalazła olbrzymia i niegościnna nizina Nullarbor. Jedynie jakieś normalne życie można zarejestrować na południe od Perth, gdzie ciągną się rolnicze i zielone tereny Australii, a także słynne winnice w okolicach Margaret River, ale 400-500 km dalej znów natrafimy na ocean Południowy.

Nocne starcie w Margaret River

Co więc robić w takim mieście ? Jak się okazuje można spędzać czas na prostych czynnościach. Zatem przed nami: Perth, Australia Zachodnia.

Kraniec świata.

Dla Polaków Australia to kompletny kraniec świata. Wiemy, że kula ziemska jest okrągła, ale gdy spojrzeć na mapę, Australia jest tak daleko, że boimy się nawet pomyśleć, żeby tam się udać. Dzieli nas od niej dwadzieścia godzin lotu z przesiadką gdzieś w dalekim świecie. Wiemy, że Australia – pod względem wielkości – jest szóstym państwem na świecie, a jednocześnie jest wyspą i kontynentem. Jedyny kontynent będący jednocześnie państwem, jedynym państwem, które powstało dzięki więźniom. Przeciętny Polak zaczepiony na ulicy nie kojarzy stolicy Australii – Canberry, nie wie, kto jest jej premierem ? W naszych mediach niewiele mówi się o Australii, tak jakby w ogóle nie istniała. Ja też nie znałem Tony’ego Abotta, dopóki nie obejrzałem go sobie w australijskiej TV, ale gdy oglądałem wiadomości w Perth, z perspektywy Antypodów Polska jawiła się jako mała, nic nie znacząca plamka na mapie, grajdołek zapomniany przez Boga i ludzi. Kogo w Australii obchodzą kłótnie smoleńskie, Macierewicz, kościelne manewry, strajki górników, rolników najeżdżających ciągnikami Warszawę ? Nikogo. Zatem dalekie podróże oduczają egocentryzmu, nagle okazuje się, że poza Polską i jej problemami istnieje jakiś inny świat, dodatkowo słoneczny i bezpieczny. Nawet ruska armia szalejąca na Ukrainie pod płaszczykiem pomocy humanitarnej z oddali wydaje się mniej toksyczna.

Perth, Australia Zachodnia. Centrum miasta.Wielka podróż.

Z Warszawy poleciałem Airbusem do Dubaju, a potem wielkim Boeingiem arabskich linii Emirates do Perth w Australii Zachodniej, co w sumie zajęło mi 21 godzin. W samolocie, akurat po mojej stronie, była super stewardessa ! Z Emiratów, wysoka, czarnowłosa, miała fajny pieprzyk nad ustami, duże brązowe oczy, a  jaki uśmiech ! Kurcze, gdyby nagle zechciała porwać nasz samolot podczas lotu, chyba bym jej w tym pomógł i nosił dla niej odbezpieczone granaty. No ale nic takiego się nie wydarzyło. Siedziałem przy oknie i miałem niezłe widoki, a lecieliśmy nad Morzem Czarnym, Turcją, Irakiem, Arabią Saudyjską, Indiami. Gdzieś pod Bashrą w Iraku ujrzałem wielkie rozbłyski nad murami miasta. Myślałem, że walczy jakaś zagubiona dywizja czołgów armii USA z potęgą Saddama, chociaż już go nie ma (powiesili go, gdy byłem w Stanach), ale po dłuższej obserwacji, okazało się, że to wybuchają fajerwerki. Hmm…mieli chłopaki wyczucie, pewnie to na moją cześć. Linia Emirates nie szczędzi na szczęście kasy na samoloty i lot trwał bez zakłóceń. Przypomniały mi się problemy Wojtka Cejrowskiego, który pewnego dnia leciał samolotem – starym Iłem – kubańskich linii lotniczych. Samolot wcześniej był 20 lat eksploatowany przez ZSRR, potem złomowany czyli przekazany Ukrainie, a ta eksploatowała go kolejne lata. Gdy złomowali go po raz drugi, po prostu podarowali go bratniej Kubie. Ale każdemu według zasług. W samolocie mój organizm od razu przeszedł w tryb oszczędnościowy, jak moja pralka, i minęły też wszelkie drobne dolegliwości. Chcesz być zdrowy, to lataj w przestworzach.

Perth, Australia Zachodnia.– Piciu, lecisz do Australii ? – dziwili się moi znajomi przed podróżą. „Czy wiesz ile jadowitych stworzeń tam żyje ? Jedno ukąszenie i masz tylko 5 minut życia. Nie zdążysz nawet wspomnieć wszystkich swoich miłości” – narzekali. A po chwili zastanowienia dodawali marzycielsko: „ ale Tobie zazdroszczę !” Ale czego ? Że wkrótce umrę od jakiegoś jadu ? W końcu to prawda, że Australia jest domem dla największej ilości zwierząt na świecie mogących zabić człowieka. Trzeba uważać na co się patrzy podczas drogi i czego się dotyka. No, ale na pocieszenie pomyślałem sobie, że najbardziej jadowitym stworzeniem jest…człowiek, a tych akurat jest mało w Australii, zwłaszcza w Zachodniej. Mimo to Australia ma coś magicznego w swojej nazwie i przyciąga jak magnes. Gdybym oświadczył moim znajomym po powrocie, że miesiąc spędziłem w rozpadającej się chatce na pustyni, bez bieżącej wody i bez „Gościa Niedzielnego” do czytania, ale w Australii, to wszyscy byliby zachwyceni.

Australia Zachodnia.

Ten stan zajmuje ponad 1/3 powierzchni australijskiego kontynentu, a żyje tam tylko 2 miliony ludzi czyli prawie 10% ogółu mieszkańców, z czego 90% gnieździ się w Perth – jedynej dużej aglomeracji na zachodnim wybrzeżu, położonej nad rzeką Łabędzią (nazwa wzięła się od czarnych Łabędzi pływających po rzece) i otoczonej górami Darling.  Australijczycy zwani „Aussie” żyją głównie z pracy w kopalni, a mają ich tutaj całkiem sporo. Jest złoto, węgiel, rudy żelaza i cała tablica Mendelejewa. Gdy w Coolgardie i Kalgoorlie odkryto złoto nastąpiła gorączka złota i rozkwit domów w stylu wiktoriańskim.

Perth, Australia Zachodnia. Australijskie domy.Klimat był wspaniały, aura ciepła i słoneczna, a temperatura wynosiła z reguły 32 – 38 stopni Celsjusza, choć była już jesień. Powietrze było suche, nie tak wilgotne jak w Karolinie Północnej, gdzie człek pocił się nieustannie. Wszędzie fruwały wielkie stada wspaniałych kolorowych papug, siadały na drzewach, antenach telewizyjnych, trawnikach, czułem się jakbym mieszkał w sklepie zoologicznym i z chęcią słuchałem ich wesołych wrzasków.

Perth, Australia Zachodnia. Kakadu czerwone na drzewach.

Perth, Australia Zachodnia. Kakadu białe.Miasto Perth jest nowoczesne, czyste i schludne, w centrum stoi kilka dorodnych wieżowców strzelających w niebo, a widok na nie jest szczególnie malowniczy z niedalekiej wyspy Rottnest, gdzie rządzą małe kangurki wielkości szczura lub kota. Gdy płynie się promem na wyspę można podziwiać wieżowce w centrum Perth, wyglądały jak wielkie zębiska wyrastające z dolnej szczęki ku górze. Ale w porównaniu do Manhattanu w Nowym Jorku „australijskie” uzębienie było jakby wybrakowane. Podczas gdy w Perth wieżowców było kilkanaście, w Nowym Jorku całe stada, wyrastały jedne nad drugimi jak warstwy cebuli i swoimi iglicami strzelały wysoko w niebo, jakby chciały podrapać je po tyłku.

Moje powitanie z Australią.

Oczywiście odbyło się ono w Perth na międzynarodowym lotnisku obsługującym połączenia z Afryką, Azją i Pacyfikiem. Przez tamtejszy terminal przetacza się ponad 11 milionów osób rocznie, a wśród nich byłem i ja. Po wylądowaniu naszego wielkiego Airbusa lecącego z Emiratów Arabskich odnalazłem mój bagaż nadany jeszcze w Warszawie i ustawiłem się do bramek prowadzących do odprawy paszportowej. Jako osoba z zewnątrz musiałem przejść przez sito służb imigracyjnych i czeka to każdego bez wyjątku. Czy słyszeliście o tym jak władze Australii „przeczołgały” mojego ulubionego aktora Johnny’ego Deepa odgrywającego rolę kapitana Jacka Sparrowa w filmie „Piraci z Karaibów” i jego żonę ? No, żonę to rozumiem, ale czepiać się słynnego pirata ? Poszło o to, że wwieźli do Australii bez zezwolenia dwa małe pieski i trzeba było je potem deportować do Stanów odrzutowcem. Radzę więc wszystkim, aby zawsze rzetelnie wypełniać formularze wizowe, nie łamać australijskiego prawa i zgodnie z prawdą odpowiadać na pytania urzędników.

Perth, Australia Zachodnia. Nie zadzieraj z Policją.A pomyśleć, że kiedyś – w XVIII wieku, korona brytyjska poniosła ogromne koszty związane z wysyłką pierwszych kolonistów (ok. 1.500 osób) na drugi koniec świata, aby się ich po prostu pozbyć. Byli to więźniowe skazani z reguły za bardzo pospolite przestępstwa. Jeden z nich ukradł np. krzaki ogórkowe, a inny nie oddał książki w bibliotece i dzięki temu zafundował sobie podróż życia do Australii bez wizy (zesłanie miało niby trwać 7 lat, ale kto będzie przejmować się tym, żeby ich ściągać z powrotem ?). Była to tzw Pierwsza Flota, która dotarła do Australii (choć daleko od Perth) i rozpoczęła nowe życie na nieznanym lądzie. A wszystko przez kapitana Jamesa Cooka, który przypłynął na stateczku „Endeavour” i wziął w posiadanie Australię na rzecz imperium brytyjskiego i po powrocie do domu naopowiadał władzom, że więźniowie będą mieć tutaj super warunki do resocjalizacji, bo znalazł bardzo obiecujący teren. Cook nie wiedział jeszcze, że w Australii istnieje pora deszczowa i sucha, że wszystko stoi na głowie i tak naprawdę skazańcy natrafili na bardzo trudne warunki bytowe, a dodatkowo ich populacja była często nadszarpywana przez włócznie Aborygenów (wtedy byli jeszcze górą). Sam Cook skończył podobno w brzuchach tubylców na Hawajach, nie wiedział więc jak się pomylił ?

Perth, Australia Zachodnia. Pomnik kangurów w Perth.Po jakimś czasie okazało się, że w Australii występują ogromne złoża złota i nagle cały świat zapragnął tam być. Wtedy Brytyjczycy zorientowali się, że coś tutaj nie halo. Przecież więźniów wysyłali na ten zapomniany przez Boga i ludzi ląd za karę, a teraz okazało się, że tak naprawdę robili im super przysługę. A więc za karę zaprzestali ponownych wysyłek skazańców i tak zaczęły się schody dla nowych przybyszów.

Perth, Australia Zachodnia. Witamy imigrantów.O historii imigracji można sporo się dowiedzieć w Muzeum Imigracji w Melbourne nad rzeką Yarra. Australia była tak ogromnym krajem, że od zawsze cierpiała na brak ludności i musiała zwiększyć jej liczbę, gdyż w innym przypadku obawiała się tego, że inne kraje przejmą ją jako swoją własność. Do lat 50-tych nie istniało nawet obywatelstwo australijskie, bo wszyscy byli poddanymi Króla Wielkiej Brytanii. Gdy Wielka Brytania utraciła swoje kolonie, zostawiła w zasadzie Australię na pastwę losu i nagle mieszkańcy przeżyli szok, że nie leżą już w Europie, ale w Azji. Dlatego dzisiaj mocno otworzyła drzwi na kraje azjatyckie, bo pomimo importu mieszkańców Anglii, Niemiec, Włoch, Polski, Grecji, nie ma tylu chętnych, aby zostać mieszkańcem tego kraju.

Perth, Australia Zachodnia. Bosik w Perth.Jeszcze kilka słów o podróży.

Opowiadałem już wcześniej, że leciałem na trasie Warszawa – Dubaj – Perth, ale zanim do tego doszło, wystąpił mały problem techniczny, który początkowo brzmiał dość poważnie. Okazało się, że miałem błąd w wizie australijskiej, bo zamiast imienia i nazwiska, miałem wpisane dwa razy nazwisko. Przedstawiciel linii „Emirates” stwierdził najpierw, że nie mam po co wsiadać do samolotu, bo mnie Australiczycy po prostu nie wpuszczą na swój kontynent. Zrobiło mi się trochę gorąco. Ledwo przywlokłem się na Okęcie z całą masą klamotów, w pracy powiedziałem, że przez najbliższy miesiąc mogą cmoknąć mnie w tyłek, byłym  miłościom opowiedziałem, że będę pławić się w luksusach na Antypodach, żeby gul im skoczył z zazdrości, a oni teraz mówią, że nie mogę wejść ? Rozważałem już możliwość zadekowania się na miesiąc  w hotelu w Warszawie, żeby przeczekać ten miesiąc i żeby nikt mnie nie widział. Na szczęście nie musiałem tego robić, bo ktoś z lotniska zadzwonił do Australii i szybko wyjaśnił „czeski” błąd. Po 10 minutach australijscy urzędnicy poprawili wszystko co trzeba w systemie i mogłem wejść do strefy odlotów.

Perth, Australia Zachodnia. Katedra w Perth.Turystyczną wizę australijską wydaje się błyskawicznie w wersji elektronicznej, można ją sobie wydrukować, ale nie trzeba, bo urzędnik zobaczy ją na ekranie swojego komputera, gdy tylko wczyta Twój paszport do systemu. Upewnij się tylko czy wszystkie Twoje dane są OK. Wizę przesyłają e-mailem z informacją o wyniku rozpatrzenia wniosku wizowego. No i zaczęło się, let’s fly ! W samolocie do Dubaju siedziałem obok przemiłej Polki, starszej  ode mnie i podczas podróży szybko się zaprzyjaźniliśmy. Jednak w Dubaju musieliśmy niestety się  rozdzielić, ona pojechała pociągiem łączącym różne terminale ze sobą, w lewo (leciała do Brisbane w Australii przez Singapur), a ja w prawo – leciałem wszak na zachodnie wybrzeże. Muszę powiedzieć, że lubię lotniska, są gwarne, pełne życia i ludzi z całego świata. Zawsze zastanawiam się kto i jak panuje nad tymi przemieszczającymi się masami homo sapiens, setkami samolotów stojących przy rękawach oraz tych, które się tankują, startują i w tym samym czasie lądują. Ciekawe jest to, że na terenie lotniska biegają i śpią wspólnie na ławkach osobniki ludzkie z całego świata, nawet z tych państw, które się nienawidzą i walczą ze sobą.  Jakoś w podróży zapominają o niesnaskach, nikt się ze sobą nie kłóci i do gardeł sobie nie skaczą. Dzisiejszy bilet do Australii kosztuje ok. 4.500 zł w obie strony, ale na przełomie lat 40/50-tych kosztował tyle co dom, a potem dobry samochód w Australii.

Perth, Australia Zachodnia. Autobusy w Perth.Podczas długiego lotu mieliśmy mnóstwo filmów do oglądania i każdy pasażer  miał swój własny ekran w fotelu przed nami. Chciałem obejrzeć sobie film o niewolnictwie, który dostał „Oscara” – „12 years, slave”, ale…jakoś tak mi się zrobiło nieswojo, bo koło mnie siedział przedstawiciel czarnej rasy. Nic nie mówił przez cały lot czyli przez jakieś 11 godzin, tylko jadł i pił oraz gapił się nieruchomo w ekran. W sumie obejrzał 5 filmów, głównie były to różne „strzelanki”, ale na samym końcu włączył sobie….co ? Film „12 years, slave” ! I po co się tak krygowałem ? Spałaszowałem również całe dostępne samolotowe jedzenie, w końcu mój ulubiony książkowy bohater – Jack Reacher – zawsze mówił: „jedz kiedy możesz, nigdy nie wiadomo kiedy będzie następna okazja”. Reacher jest byłym śledczym żandarmerii wojskowej armii USA, który włóczy się po Stanach i rozwiązuje zagadki kryminalne, nie oszczędzając wrogów. Cykl ponad 24 powieści został stworzony przez Lee Childa, a aż trzy z nich przeczytałem podczas podróży do Australii. Szybko policzyłem, że lot z Wawy do Perth (licząc start i lądowanie na dowolnym odcinku) był już 33 – im w moim życiu. Dużo to czy mało ? Nie wiem, ale doliczyć jeszcze muszę lot kukuryźnikiem rolniczym „Antek” podczas praktyk  studenckich w PGR, którym rozsiewaliśmy nawozy po wielkich polach, ale również po rozwieszonych prześcieradłach i galotach przez wiejskie kobiety. No, taką fantazję miał pilot, a w latach komunizmu Polska miała olbrzymią flotyllę takich samolotów, które usługowo latały po całym świecie. Niestety „Antek” nie miałby szans, aby dolecieć do Perth.

Komunikacja miejska w aglomeracji Perth.

Perth, Australia Zachodnia.Skoro w niej właśnie ogniskuje się życie Australii Zachodniej, to i mnie przyszło spędzać w niej najwięcej czasu. Żeby móc poruszać się w tym mieście rozpracowałem plan jazdy wszystkich podmiejskich kolejek i autobusów, tak że stałem się w tym prawdziwym ekspertem. Perth połączone jest z kilkudziesięcioma innymi miejscowościami – suburbami – w jedną wielką sieć.  Jedną z ciekawszych miejscowości jest Fremantle i Mandurah, gdzie już byliśmy w moich opowieściach. Samo centrum Perth jest ładne, czyste, zadbane i tłoczne.

– Jak dostać się do oceanarium „Western Australia” ? – zapytał mnie pewnego dnia jeden Azjata podróżujący z dziećmi kolejką do Perth.

– Ano musisz wziąć autobus nr 64 na Golęcin… – już chciałem mówić, ale w myślach zgromiłem siebie: „Włódarczak, ogarnij się, nie jesteś w Poznaniu, a gościu chce profesjonalnej porady, nie rób sobie jaj”,  więc po namyśle powiedziałem: „ jedziesz linią Mandurah – Perth, więc w Perth ona stanie się linią do Clarkton, pojedziecie do Warwick Station i tam weźmiecie autobus nr 423”.

– Dzięki, powiedział Azjata…a Ty jesteś Australijczykiem ?

– Nie, mieszkam w Polsce – odrzekłem

– Ooo…a jak u Was z imigrantami ? Może ja do Polski pojadę ? – dopytywał się, ale dobrze, że tego nie zrobił. Wszyscy wiemy jakiego rodzaju problemy i demony w ludzkich głowach narodziły się ostatnio pod wpływem fali migrantów do Europy.

Takich różnych konwersacji było w kolejce dość sporo. Zdarzali się naprawdę dziwni goście, a to ktoś grał na gitarze i nie chciał za to pieniędzy, a to ktoś przemawiał w wagonie do plakatu policjanta i klął do niego ile wlezie, wymyślał mu i groził pięścią. Myślałem, że słońce przeciwdziała świrowaniu, ale myliłem się. Jadąc raz kolejką usłyszałem pewną rozmowę pasażerów i ucieszyłem się, że doskonale znam już język angielski, bo zrozumiałem wszystko o czym mówili ! Każdy szczegół i niuans. Po jakiejś chwili zorientowałem się dopiero, że te osoby rozmawiały w języku polskim. Polaków trudno spotkać w komunikacji podmiejskiej, ale zdarzają się jakieś rodzynki. Jednak często bywa tak, że podróż pociągiem upływa w kompletnej ciszy, bo wszyscy pasażerowie, bez względu na wiek i płeć, korzystają z wynalazków XXI wieku, najczęściej czytają elektroniczne książki na swoich tabletach. No nie ma z kim pogadać (nawet o rozkładzie jazdy), wszyscy siedzą z nosem w swoich zabawkach.

Perth, Australia Zachodnia. Ulice w Perth.Szczęścia szukam na ulicy.

Aby podróżować do woli każdym rodzajem komunikacji najlepiej  wykupić sobie bilet na cały dzień i można jeździć dokąd się tylko chce, aż do godziny 2 w nocy. Takie bilety można również otrzymać od innych pasażerów, którzy wracają do domu wcześniej. Pewnego dnia stałem na stacji Mandurah, czekając na autobus do Erskine, gdzie mieszkaliśmy (dzielnica Mandurah) i bardzo chciało mi się pić. W kieszeni miałem tylko dwa i pół dolara, a woda w automacie kosztowała 3 dolary. Z utęsknieniem myślałem o moim kubku wykupionym w Subway’u w Perth, z którym dumnie zwiedzałem miasto i raz po raz wracałem  do mojego wodopoju – automatu z napojami i lodem. Postanowiłem poszukać trochę groszaków na ulicy, wzdłuż krawężników, może coś się znajdzie ? Ale niestety nie było nic godnego uwagi, wszyscy tutaj są tacy bogaci, a nikt nie wyrzuca żadnych monet i nic nie gubi ? Wtedy zaczepił mnie facet: „ szukasz wyrzuconego biletu ? Masz mój” – rzekł i podał mi świstek papieru. No, niekoniecznie o to mi chodziło. Przypomniałem sobie sytuację, kiedy jako dziecko z podstawówki szukałem na ulicy porzuconych petów i z głową przy chodniku węszyłem za nimi jak pies gończy. Wtedy natknąłem się na ciotkę, a ta zapytała: „czego szukasz Piotrusiu ?”. „Eeee…szukam drobnych na loda włoskiego” – odpowiedziałem z niewinną minką. Wtedy ciocia dała mi jakiś banknot żebym kupił sobie lody, a ja zamiast nich kupiłem 2 paczki papierosów, które wypaliliśmy z kolegami za garażami. Teraz modliłem się, żeby spotkać taką ciocię ponownie, tutaj, w Australii.

Aktualnie, to poszukuję 50 centów – odpowiedziałem szczerze mojemu rozmówcy. Koleś szybko zrozumiał moją potrzebę i dał mi dwa dolary. Jednak czasem życie układa się po myśli przybyszów z dalekiego lądu. A jakież problemy bytowe musieli mieć pierwsi koloniści ?

Czasem podróż autobusem trwa dość długo. Kierowcy uznają, że muszą podwieźć Cię pod sam dom, tymczasem ja chciałem dostać się najpierw do wypatrzonego przystanku, a potem przejść się 20 minut i już byłbym w domu. Tymczasem dwa pierwsze autobusy nie chciały mnie zabrać (do pojazdu wchodzi się tylko przednimi drzwiami i trzeba pokazać bilet i uzgodnić z kierowcą dokąd podróżujemy), bo stwierdziły, że tam nie jadą. Nie przewidzieli tego, że chciałem sobie pospacerować i musiałem czekać aż 50 minut na ostatni kurs do mojego miejsca. „No co będziesz chodził jak można podjechać” – takie było ich motto. Pamiętam, jak trzy autobusy zatrzymały się na drodze i przez otwarte okna kierowcy debatowali nad tym jak zabrać jakiegoś Polaka do miejsca przeznaczenia ? Żaden się jednak tego nie podjął i nakazali czekać.

Perth, Australia Zachodnia. Czysto i schludnie.Niczego nie wyrzucaj do śmieci !

Zdziwiło mnie za to, że w kolejkach sprawdza się bilety nie tylko podczas jazdy – co jest normalne, ale po przybyciu na stację docelową ! Wychodząc z tunelu, którym porusza się pociąg należy przejść przez specjalną bramkę położoną przy obsłudze, która kontroluje czy mieliśmy bilet na przejazd. Gdy pierwszy raz podróżowałem z Mandurah do Perth taką kolejką, to po wyjściu z pojazdu od razu zmiąłem i wyrzuciłem bilet do śmieci, po co mi jakieś zużyte papiery w kieszeni ? Aż tu nagle widzę, że sprawdzają te bilety na górze, przy wyjściu na miasto i przy bramkach stoi policja. O kurde, wróciłem czym prędzej na peron i zacząłem gorączkowo myśleć do jakiego kosza na śmieci wyrzuciłem ten bilet ? I zacząłem gmerać w nim szukając kawałka papieru wśród odpadków i petów wzbudzając zainteresowanie podróżnych: „co za menel się tutaj znalazł ?”. I udało się ! Odnalazłem zmięty bilet i wręczyłem go policji na górze, tyle, że podejrzanie się przyglądali mojej osobie, bo jeszcze takiego biletu, który wyglądał jak wyciągnięty mojemu psu z gardła, nie widzieli w swojej historii. Uff…ale mi ulżyło i nigdy już niczego nie wyrzucałem do kosza podczas mojego pobytu w Australii.

Atrakcje w Perth.

Samo miasto jest jakby bardziej senne i mniej zatłoczone od Melbourne lub Sydney, w zasadzie samo Perth jako całość jest jego główną atrakcją. Miasto jest nowoczesne i oferujące trochę spokoju. Jeśli chodzi o mnie to polecam zwłaszcza ZOO w Perth, gdzie też można zobaczyć koale, a także ich większą populację w Caversham Wildlife Park.

Perth, Australia Zachodnia. Caversham Wildlife Park.Trzeba zobaczyć sympatyczne Aquarium of Western Australia i udać się do wielkiego parku połączonego z ogrodem botanicznym Kings Park.

Perth, Australia Zachodnia. Anzac Park w Kings Park.To kilkaset ha terenu położonego nad miastem, skąd ma się wspaniały widok na całe Perth. W Kings Park są oczywiście miejsca związane z martyrologią Australii, pomniki poświęcone poległym w I i II wojnie światowej – zwłaszcza w walce z Japończykami. Super miejsce ! W pobliżu mamy wyspę Rottnest i małe kompaktowe turystyczne miasteczko Fremantle.

Nie byłeś jeszcze na wyspie szczurów ? Zapraszam:

Desant na wyspę Szczurów

Perth, Australia Zachodnia. Panorama miasta z Kings Park.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *